Wspomnienie
-Ciociu! ciociu! Patrz jakie piękne kwiatki dla ciebie
zebrałam-Powiedziała zbliżająca się dziewczynka trzymając bukiet kwiatów w
rączkach
Piętnaście istnień właśnie znajdowało się na sporej polanie
gdzieś w środku lasu. Zgromadzeni wyraźnie podzielili się na kilka grup,
przebywających w innych częściach łąki. Niektóre postacie patrzyły czujnie w
stronę lasu, czasem już prawie gotowe do ataku. Ich zachowanie było w pełni
usprawiedliwione. Mieli oni ochraniać najważniejszą kobietę na ziemi
Po środku łąki znajdowało się samotne drzewo, które dawało
jedynie schronienie przed promieniami słońca. Właśnie pod tym drzewem siedziała
starsza kobieta wraz z trzema osobami spoglądającymi teraz ze zdziwieniem na
małą dziewczynkę trzymającą w swoich małych dłoniach bukiet kwiatów
-To dla mnie?- Zapytała starsza kobieta. Dziewczynka tylko
pokiwała ochoczo głową-Jest naprawdę piękny, a ze wszystkich kwiatów
najpiękniejszy jest ten-Kobieta wyjęła z bukietu rozłożysty niebieski kwiat
-Ten?- zapytała zdziwiona odkładając bukiet biorąc następnie
niebieski kwiat
-Nazywa się Sezii- Wtrącił blady mężczyzna siedzący pod
drzewem- Jego nazwa pochodzi od imienia jednej z bogiń. Dlatego ten kwiat
nazywany jest także boskim
-Wygląda pięknie, ale żeby porównywać go do bogów?- Zapytała
nieprzekonana
Mężczyzna zaśmiał się cicho kręcąc głową- Sezii była piękną
boginią ziemi, której nie dorównywał pięknością żaden inny bóg, ale niestety
zaczęła umierać. Astelos widząc to począł błagać ówcześnie panujących Alfę i
Omegę o drugą szansę dla siostry. Niestety potężna dwójka była nieugięta i
nie zgodziła się na ocalenie kobiety. Tak przynajmniej myślał Astelos. Jednak
pewnej nocy, gdy czuwał przy konającej siostrze pojawiła się Alfa z tymże
właśnie kwiatem w dłoni-Mężczyzna wskazał na roślinę-Wbrew zakazowi Omegi
postanowiła ona uratować dziewczynę. Jednak nie mogła zrobić tego osobiście,
dlatego więc nadała kwiatu specjalne właściwości dzięki którym Sezii
mogła znów zacząć żyć.
-Cudowna historia-Pisnęła dziewczynka-Te kwiaty mają takie
właściwości?
-Niestety nie-Powiedział nieco smutniej- Jednak mówi się, że
ich znalazca dozna wielkiej miłości w której będzie żyć długo i
szczęśliwie-Uśmiechnął się pokrzepiająco
-Czyli mój wybranek zostanie ze mną do końca moich dni?- Zapytała
z nadzieją
-Na to wychodzi, mała- Powiedział namyślając się przedtem
-Cudownie, ciekawe kto będzie moim ukochanym?- Dziewczynka
błądziła wzrokiem po całej polanie w poszukiwaniu jednej osoby-Adrian!-
Krzyknęła by go zatrzymać. Gdy już to zrobiła pobiegła do niego śmiejąc się po
drodze
-Szczenięca miłość-Westchnął mężczyzna
-To dobrze, że jest w kimś zakochana, nie to co ty
Valentine, wiecznie jesteś sam-Powiedziała kobieta w białej sukni i wyraźnym
francuskim akcentem
-Sopelku, może gdybyś nie była taka zimna to ten książę by
cię nie rzucił-Odgryzł się
-Jak wam brakuje to mogę wam kogoś pożyczyć z mojego
haremu-Zaśmiała się rudowłosa kobieta
-Jakbyś miała jakiś harem to byś się z nim nikim nie
dzieliła… Niewyżyte zwierze z ciebie- mruknął
cicho Valentine
-Święta racja-Zawtórowała mu Francuzka
-Spokojnie moli mili. Za chwile zaczniecie mi tu ze sobą
walczyć nawzajem-Przerwała im starsza kobieta-Pamiętajcie, że jesteście
przyjaciółmi i powinniście się mimo wszystko szanować. O miłości już nie mówię,
bo prędzej bogowie ukorzą się przed śmiertelnikiem niż wy zaczniecie się
kochać-Zaśmiała się
~~~
Czas jakby się zatrzymał, a obraz zaczął rozmywać się tracąc
jakiekolwiek sensowne kształty. Niedługo potem zaczął całkowicie zanikać
pozostawiając po sobie tylko czerń
Alan najpierw leniwie otwierał oczy, ale gdy tylko zdał
sobie sprawę, iż jest związany szybko je otworzył i rozejrzał się po
pomieszczeniu. Nie poznawał tego miejsca. Nie wyglądało na żadne ze znanych mu
Próbował się wyswobodzić, ale nic nie poszło po jego myśli.
Lina, którą był przywiązany do krzesła za nic nie chciała puścić. Spojrzał
przed siebie by zobaczyć widok zza dużego okna.
Widok nie był typowy dla jego kraju. Za oknem były, góry
pokryte śniegiem. Przez co zdawało się, że miejsce w którym się znajduje jest
bardzo Dalego od jego rodzinnego domu
-Na bogów co oni w tobie widzą-Mruknął mężczyzna siedzący
teraz naprzeciw niego
Chłopak rozszerzył szerzej oczy. Był pewien, że jeszcze
chwile temu na meblu nikogo nie było, a przecież teraz znajduje się tam ten
człowiek. Nie ma szans by tak szybko tam usiadł. Może Alan nie zwrócił na niego
wcześniej uwagi
-Kim jesteś?- Zapytał ostrożnie-Gdzie jestem?
-Spokojnie- Następnie machnął ręką w powietrzu po to by za
chwile skąpo ubrana kobieta przyniosła butlę wypełnioną czerwonym płynem.
Mężczyzna podstawił kielich, a zawartość naczynia częściowo wypełniła kielich-
Nazywam się Valentine i na chwile obecną jestem twoim największym wrogiem. Co
do położenia w jakim się znajdujesz to...-Zamyślił się na chwile- Właściwie sam
nie wiem, gdzie jesteśmy. W każdym razie gdzieś w Rosji, tyle mogę ci
powiedzieć
-Dlaczego jestem twoim wrogiem, przecież nic ci nie
zrobiłem… I jak to jesteśmy w Rosji, przecież jeszcze chwile temu byłem w
zupełnie innym kraju
-Przestań się zachowywać jakbyś nic nie wiedział o tym co
się dzieje wokół ciebie. To ja
powinienem o to wszystko pytać. Kim jesteś? Dlaczego spotykasz się z Lisem
-Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi i o jakim lisie mówisz,
nikogo o takim pseudonimie nie znam
-Lis nazywa się Izabela, takie właśnie imię przyjęła w
połowie dziewiętnastego wieku-Zezłościł się przez co jego oczy zaczęły pulsować
czerwienią
***
-I znów nic. Jakby wszyscy już wiedzieli, że ich szukamy i
specjalnie się poukrywali-Powiedział niezadowolony Adrian
-Pamiętaj, że część jeszcze wyemigrowała, ale to faktycznie
dziwne. Podświadomie na mocy przysięgi powinni lgnąć so wyroczni
-Co masz na myśli?-Zapytał zdziwiony
-Przecież nie wiemy na sto procent, że Alan to wyrocznia. Ja
przynajmniej nie czułam niczego, gdy na niego patrzyłam, czy dotykałam
-Myślisz, że się pomyliliśmy? Przecież ma jej wspomnienia.
Tak przynajmniej by się wydawało
-To jest fakt, ale przecież świat znał już takie osoby
mające wspomnienia innych. Bogowie się po prostu z nami bawią, lub chcą dać nam
do zrozumienia, że powinniśmy zacząć jej szukać
-By znów mogli nam ją odebrać?- Powiedział sarkastycznie
Zatrzymali się na chwile ponieważ przed nimi pojawił się
słup ognia z którego wyłonił się Michael ze swoim wrednym uśmiechem na twarzy-
Witam was-Ukłonił się lekko- Nie mam dla was czasu więc od razu przejdę do
rzeczy. Nie spotkałem nikogo z filarów, ale znalazłem coś o wiele lepszego-
Uśmiechnął się szeroko
-Mianowicie?- Zapytała ostrożnie Izabela
Chłopak podszedł do nich obu- Znalazłem wyrocznie-Szepnął po
czym uśmiechnął się triumfalnie
-Skąd wiesz, że to ona?- Zapytał Adrian
-Poczułem to, jasne? To samo uczucie, które towarzyszyło mi
jak ostatni raz z nią przebywałem-Dodał rozmarzony- Ponadto trzeci filar jej
służy- Dodał poważniej
-Cornelia? Jesteś pewien?- Zaczęła dopytywać się Izabela.
Widać było, że zależy jej na tym by odnaleźć wyrocznie
-Dawno tak pewny nie byłem… Żegnam- Uśmiechnął się
-Czekaj!- Rozkazała- Jak mamy ją znaleźć?
-Powiedziała, że wkrótce sama was znajdzie- Dodał tajemniczo
po czym znikł w ogniu
***
Platynowo włosy chłopak stał samotnie w pomieszczeniu w
którym znajdował się stół, a na ścianach widniały obrazy, które w większości były
przewiązane czarną wstęgą w prawym dolnym rogu. Właśnie przy takim obrazie
stał. Na płótnie widniała piękna kobieta uśmiechająca się w jego stronę. Jak on
dobrze ją pamięta pomimo upływu tylu lat. Każde słowo, każdy gest i w końcu jej
śmierć. W takich chwilach żałował swojej wiecznej pamięci. Wszystkie wspomnienia
w jego głowie były świeże jakby działy się zaledwie wczoraj. Tym czasem
większość z nich odbyła się już dawno temu
-Na wspomnienia ci się zebrało Natanielu?- Zapytała zimno
Grace
Chłopak posłał jej znużone spojrzenie. Nie wiedział dlaczego
ta kobieta się go ciągle czepia, ale niestety nie może się jej sprzeciwić.
Seung mianował ją swoją prawą ręką, a on nadal pozostał katem
-Owszem siostro- Z powrotem spojrzał na obraz- Co cię tu
sprowadza? Myślałem, że nie lubisz tego miejsca i wolisz przesiadywać u siebie
-Tak rzeczywiście jest. Jednak z rozkazu Seunga przybyłam w to miejsce-Powiedziała bardzo oficjalnie
Drzwi do
pomieszczenia otworzyły się. Dwójka rodzeństwa mogła teraz zobaczyć ostatniego
członka swojej rodziny. Seunga, który teraz zasiadł na swoim miejscu przy stole
-Siadać
Ojojoj.. Ech.. Za małoo tego jak dla mnie. Chcę więcej. Pisz szybko. Tak wgl to świetnie.. Ach te moje komentarze -,- ..
OdpowiedzUsuń