Historia (nie)zwykłej pary
Nieposkromiona ciemność przez którą nie można zobaczyć
żadnego konkretnego kształtu. Pojawił się mężczyzna w białym garniturze i
błękitnej szarfie. Usiadł na fotelu z czerwonym obiciem który pojawił się zaraz
po nim. Uniósł wzrok patrząc w niewiadomym kierunku
-Chciałbym ci coś
opowiedzieć. Ta historia będzie dotyczyła najbardziej fascynującej pary jaką
miałem okazję poznać. Usiądź więc i rozkoszuj się mym głosem jak i ciekawą
fabułą opowieści
***
Wyobraź sobie miejsce idealne. Piękny ogród zakwitający
wszystkimi kwiatami jakie znał świat. Właśnie w tym ogrodzie znaleźli się
negatywnie do siebie nastawieni mężczyźni
-Błądzisz bracie.
Uważam, iż nie powinieneś się mieszać w cudze sprawy
-Hekate daruj sobie
te kazania i tak cię nie posłucha-Stwierdził mężczyzna o popielistych
włosach
Osoba która wcześniej się wypowiadała spojrzała na niego z
wyrzutem-Ale uważasz, że mam racje?-
Zapytał z nadzieją
-Tak, tak-
Odpowiedział od niechcenia
-Posłuchaj bo powiem
to tylko raz. Będę działał tylko i wyłącznie dla dobra ich dobra-Powiedział
ostatni mężczyzna
-Na twórców-Uniósł
ręce ku niebu-Takie dobro to nie dobro-Sprzeczał
się dalej
-Tak? To wymyśl coś
innego by im pomóc
Hekate pomasował się w skroń-Na pewno nie możemy zrobić tego w tak brutalny sposób. Andre, siedzisz
tak cicho. Może ty masz jakiś pomysł.
Mężczyzna o popielistych włosach uniósł wzrok-To jest trudny orzech do zgryzienia-zastanowił się chwile-Jak
można komuś łagodnie powiedzieć, iż jego życie właśnie zostało zniszczone, a on
nic nie może z tym zrobić?
-Racja…-
Zastanowił się chwile-Ale należało by
ich do tego przygotować
-Czas nam ucieka. Gdy
Seung dowie się o tym nie będziecie mieli okazji by zareagować. On po prostu
ich boleśnie sprowadzi na ziemie- Zauważył Andre
Do zgromadzonych mężczyzn dołączyła kobieta w o
nieskazitelnej cerze, pięknej białej sukni i złotych oczach. Jej piękne
kruczoczarne włosy opadały jej na jedno oko. Ów dziewczyna podeszła do
zgromadzonych witając się z każdym po kolei
-O czym tak polonizujecie?- Zapytała bardziej by
zagadać niż się dowiedzieć
-Już śpieszę się z
wyjaśnieniami –Wyrwał się Andre-
Otóż wiesz o tragedii jaka miała miejsce całkiem niedawno, prawda?
Kobieta skinęła głową dając znak, iż wie o co chodzi
-Wiadomo kto zostanie
ich następcami-Stwierdził smutno-Bez
przeciągania powiem, iż są to przyrodni bracia…
-Nie mów dalej-Poprosiła.
W jej głosie można było wyczuć przegarniający smutek. Oczy natomiast zrobiły
się szklane. Usiadła na ławce-Dlaczego
to spotyka wyłącznie dobre osoby?- Zapytała załamującym się głosem-Najpierw Gaspar i Maja, a teraz oni-Ukryła
twarz w dłoniach-To takie
niesprawiedliwe.
-Spokojnie Wioletto.
Wiesz przecież, że to nie od nas zależy
-Wiem, ale to i tak
jest złe. Czy oni wiedzą?- Zapytała unosząc wzrok
Andre pokręcił przecząco głową-Właśnie rozmawialiśmy jak i o
tym powiedzieć
***
Wioletta szła korytarzem o białych na których widniały
obrazy. Zatrzymała się słysząc rozmowę. Wiedziała, że to co zrobi jest złe, ale
coś kazało jej podsłuchać
-Jak idą
przygotowania?
-Wszystko jest prawie
skończone. Wystarczy teraz ich po kolei wszystkich wybić, a stanie się twoja
wola
Dziewczyna słuchała tego z niedowierzaniem. Wiedziała do kogo należą głosy w pomieszczeniu obok.
Zdecydowanie są to głosy jej przyjaciół Seunga i Nataniela, ale kogo oni chcą
zabić?
-A ty co tu robisz?
Przed sobą zobaczyła się błyszczące oczy Nataniela. Zawsze
bała się całej ósemki, z wyjątkiem Andre, ale reszta była dla niej jakaś
dziwna, taka ponura-Ja tylko przechodziłam-Powiedziała
wymijając przeszkodę. Wiedziała, że ten ją jeszcze chwile obserwuje. Szła
szybkim krokiem jak najszybciej chciała odejść od miejsca gdzie została
przyłapana na podsłuchiwaniu.
***
Trzy osoby znajdujące się w pomieszczeniu. Tylko jedna z
tych osób siedziała na fotelu w ręku trzymając kieliszek. Omiótł wszystkich
zimnym znudzonym wzrokiem. Zmarszczył brwi gdy granatowo włosy chłopak
powiadomił go o swoim odkryciu-Wioletta?-
Zapytał by się upewnić, ale nawet nie czekał na odpowiedź tylko kontynuował swą
wypowiedź-Niedobrze, niedobrze. Ona może nam namieszać-Zamilkł na
chwile-Natanielu…- Uśmiechnął się
złowrogo
-Słucham?-
Granatowo włosy chłopak uklęknął przed mężczyzną
-Czyż nie jesteś
najokrutniejszą i najbardziej podstępną żmiją w tym gnieździe?
-Mogę być każdym kim
sobie zażyczysz
-A więc sprowadź na
Wiolettę to co umiesz najlepiej. Bądź powodem jej nieszczęścia-Uśmiechnął
się
-Czy to nie będzie za
bardzo brutalne nasyłać na nią naszego egzekutora-Spytała drobna blond
włosa kobieta
-Ohh… O tym nie
pomyślałem przecież ona jest kobietą-Powiedział z udawanym zmartwieniem-Trudno… Ruszaj Natanielu, chyba nie musze
ci mówić, że nie chcę cię widzieć do wykonania zadania
Chłopak wstał i podszedł do drzwi-Do zobaczenia domine
mi
***
Biały korytarz na którym niesymetria nie miała prawa bytu.
Szedł spokojnym krokiem na spotkanie na które umówił się już kilka godzin.
Złotooki chłopak zatrzymał się przeczesując ręką błękitne włosy.
Zmarszczył czoło-Dlaczego mnie śledzisz?- Rozejrzał się by w pewnej chwili przed sobą zobaczył spokojną twarz Nataniela- Ahh… a więc to ty. Już się bałem, że to Morgana-Pokręcił z dezaprobatą głową-Tak kobieta się na mnie uwzięła, a tak właściwie to dl…- Nie dokończył
Patrzył teraz prosto na mężczyznę przed nim zapominając o całym świecie. Nataniel zaś szeptał jakieś niezrozumiałe słowo, które brzmiały na łacinę. Tylko jedno słowo dało się zrozumieć „Occidite”. Po tym słowie błękitno włosy chłopak padł na kolana z po jego policzku ściekła pojedyncza łza .Wydawał się być w wielkim szoku. Nataniel zaś patrzył na to zobojętniałym wyrazem twarzy. Zapewne czuł teraz odrazę do istoty, która teraz zwija się z rozpaczy u jego stóp. Odszedł zostawiając swą ofiarę samą na korytarzu.
Zmarszczył czoło-Dlaczego mnie śledzisz?- Rozejrzał się by w pewnej chwili przed sobą zobaczył spokojną twarz Nataniela- Ahh… a więc to ty. Już się bałem, że to Morgana-Pokręcił z dezaprobatą głową-Tak kobieta się na mnie uwzięła, a tak właściwie to dl…- Nie dokończył
Patrzył teraz prosto na mężczyznę przed nim zapominając o całym świecie. Nataniel zaś szeptał jakieś niezrozumiałe słowo, które brzmiały na łacinę. Tylko jedno słowo dało się zrozumieć „Occidite”. Po tym słowie błękitno włosy chłopak padł na kolana z po jego policzku ściekła pojedyncza łza .Wydawał się być w wielkim szoku. Nataniel zaś patrzył na to zobojętniałym wyrazem twarzy. Zapewne czuł teraz odrazę do istoty, która teraz zwija się z rozpaczy u jego stóp. Odszedł zostawiając swą ofiarę samą na korytarzu.
Mężczyzna podparł się na rękach wpatrując się w oddalającą
się białą sylwetkę. „Occidite” powtórzył z niedowierzaniem. Wstał kierując się
do celu do którego miał się udać zanim spotkał Nataniela. Szedł już tak trochę
, gdy zobaczył Wiolettę stanął i wpatrywał się w nią chwile. Następnie sięgnął
po miecz przypięty do pasa i cicho zbliżył się do kobiety…
***
-Podobała się opowieść?- Zapytał mężczyzna o malachitowym
spojrzeniu-To co ci opowiedziałem jest zaledwie fragmentem całej
opowieści-Uśmiechnął się lekko-A teraz cię przepraszam, ale mam coś do
zrobienia
Gdy tylko te słowa straciły brzmienie. Mężczyzna przed tobą znikł
w nieprzebytej ciemności.
----------------
Tak jest, w końcu wróciłem ze świata zmarłych i napisałem rozdział. Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieje, że wam się spodoba.
Brakowało mi już Twojej twórczości :). Jak zwykle podobało się, lecz za szybko się skończyło ;/. Weny! :)
OdpowiedzUsuńTo tak na rozgrzewkę ;)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część???
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania, więc pewnie całkiem niedługo ;)
UsuńREWELACJA :D Pozdrawiam + obserwuje :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do obejrzenia i obserwowania mojego blooga, żeby być na bieżąco, niebawem wpis: http://nejfan-13.blogspot.com/ - Tematyka blooga- fotografia, nurtujące sprawy/tematy.