niedziela, 29 września 2013

Dusza Wyroczni-IV-Piękna Idea


Piękna Idea

Piękny ogród zakwitający setkami kwiatów. Właśnie w tym ogrodzie na ławce pod płaczącą wierzbą siedziała ubrana w białą suknie, piękna kobieta trzymająca dłoń w dłoniach chłopaka klęczącego przed nią. Na bladej twarzy kobiety pojawiły się rumieńce i lekki uśmiech
-Mogę cię zapewnić, że te wszystkie kwiaty-Wskazał ręką na ogród-Kwitną wyłącznie dla ciebie-Ucałował jej dłoń
-Przestań-zaśmiała się, głaszcząc drugą ręką chłopaka po włosach które zdawały się zlewać z niebem-Tak rzadko ostatnio spędzamy razem czas-Pożaliła się
-Wiem i bardzo cię za to przepraszam, ale wiesz, że wyrocznia się odrodziła i wszyscy są w mobilizacji. Obiecuje, że jak to się skończy to będzie jak kiedyś moja droga-Posłał jej ciepły uśmiech
-Oh Tymonie oby to wszystko szybko się zakończyło-Westchnęła i uniosła głowę w stronę bezchmurnego nieba 
Chłopak obserwował każdy ruch swojej towarzyszki czułym wzrokiem-Chyba powinniśmy już wracać do środka
-Nie, jeszcze tylko chwileczkę-Poprosiła kobieta
-Dobrze mój fiołku-Chłopak uśmiechnął się lekko i ponownie ucałował dłoń kobiety
***
Pokój gdzie okna były starannie zasłonięte uniemożliwiając wdarcie się choćby jednego promyk słońca, wnętrze pomieszczenia zdawało się żyć nieprzerwaną żałobą, jedyne światło padało od świec palących się na stole przy którym było ustawione osiem krzeseł. Uwagę  mogło przykuć osiem obrazów wiszących na ścianach, obrazy przedstawiały samych eleganckich ludzi. Na pięciu ramach widniała czarna opaska. Drzwi otworzyły się a po pokoju żwawym krokiem wszedł platynowo włosy chłopak w białym garniturze z czarną przepaską na ramieniu. Chłopak trzymał w ręku teczkę
-Spóźniłeś się-Zauważył mężczyzna podnosząc wzrok znad talerza
-Przepraszam, ale chciałem mieć to za sobą-Uniósł teczkę do góry, zasiadając na miejscu należącym do niego od wielu lat
-Natanielu bądź co bądź nie wypadało by się spóźnić na obiad, czekaliśmy na ciebie-Powiedziała kobieta zajmująca miejsce mniej więcej w połowie stołu
-Wybacz mi Grace nie sądziłem, że zajmie mi to tyle czasu
-Ehh skończcie i zjedzmy wreszcie ten obiad by każdy mógł wrócić do swoich obowiązków- Powiedział mężczyzna siedzący na końcu stołu-Smacznego- powiedział od niechcenia, było widać, że miał zupełnie zepsuty humor
Jego towarzysze popatrzyli po sobie wzrokiem pełnym obaw-Smacznego- odpowiedzieli po chwili
***
Siedział w szkolnej ławce ciągle myśląc o tym jak Adrian wczoraj do niego wparował bez pytania po czym wyszedł nie zamieniając z nim ani jednego słowa. Chłopak uznał to za bardzo dziwne, ale czekał aż Adrian to wszystko wyjaśni. Dawał mu czas do wieczoru jeżeli się nie usprawiedliwi sam będzie musiał to wyjaśnić. W szkole stał się prawdziwą sensacją, ze swoimi srebrnymi włosami i różnokolorowymi oczami robił furorę wśród dziewczyn nie tylko ze swojej klasy, ale z całej szkoły. Niestety kolor włosów który mu tak pasuje będzie musiał być zmieniony z nakazu dyrektora. Dlatego zaraz po szkole miał umówiona wizytę u fryzjera który miał przefarbować mu włosy na bardziej normalny kolor. Lekcje się skończyły w mgnieniu oka teraz Alan czekał przed budynkiem szkoły na swojego brata który miał go podwieźć. Upragniony samochód nadjechał po klasycznym przywitaniu zapadła cisza która trwała nawet gdy Alan już wysiadał z samochodu
-Dzień dobry-Przywitał się wchodząc do salonu
-O! hej Alan
-Iza? Ty tu pracujesz?- Zapytał zdziwiony chłopak
-Tak jakoś wyszło. A ciebie co tu sprowadza?
Chłopak wskazał na włosy-Dyrektor kazał przefarbować lub zgolić, więc przyszedłem wybrać jakiś normalny kolor
To wybierz sobie któryś z tych-Dziewczyna podała chłopakowi gazetę
Chłopak przewracał strony gazet skupionym wzrokiem obserwując każde zdjęcie-Dobra chyba wybrałem-Stwierdził po dłuższej chwili
-Tak? Jaki kolor?- Zapytała z ciekawością w głosie rudowłosa kobieta
-Jasny blond z jasnymi refleksami
-Myślisz, że będzie ci pasował?
-Nie wiem-Uśmiechnął się siadając na fotelu-Zaryzykuję
Alan siedział przed lustrem dokładnie obserwując swojej włosy które teraz prezentowały się w zupełnie innym kolorze. Chłopak przyglądał się ze skupioną miną co chwila marszcząc brwi. Dziewczyna stojąca nad nim robiła to samo obserwując efekt swojej pracy
-I co myślisz?- Zapytała niepewnie kobieta
-Jest dobrze, ale będę musiał się przyzwyczaić
-Ulżyło mi-Uśmiechnęła się po czym spojrzała w okno-Idź już widzę, że Adrian na ciebie czeka w samochodzie
Alan spojrzał przez okno i faktycznie w pojeździe zobaczył zniecierpliwionego Adriana-Co on się tak piekli-Westchnął chłopak kręcąc głowa z dezaprobatą-Cześć- Rzucił wychodząc ze salonu
Siedział już w domu dokładnie obserwując białą kartkę papieru, przed oczami miał piękny ogród, ale jakoś nie umiał oddać jego piękna, pierwszy raz nie wiedział jak coś narysować .Spojrzał na zegarek była już dziewiętnasta, chłopak zmarszczył brwi jak miał to w zwyczaju robić przypominając sobie swoją obietnice kończąc zajęcia. Wyszedł z pokoju kierując się wprost do Adriana. Wszedł do pokoju chłopaka tak samo jak ten zrobił to wczoraj. Pomieszczenie było puste Alan westchnął zrezygnowany i wyszedł z pomieszczenia
***
-Szukaliśmy już wszędzie!- Wściekły mężczyzna uderzył pięścią w ścianę
-Wiedziałam, że to nie będzie proste odnaleźć tego szczura- Pożaliła się dziewczyna
-Przeszukaliśmy całe miasto i go nie znaleźliśmy! Cały wieczór poszedł się…
-Słyszałem, że mnie szukacie, ale do końca nie wierzyłem-Powiedział trzeci głos
-Michael Antoni Verbrande-Powiedzieli niemal jednocześnie
-Miło, że starzy przyjaciele jeszcze pamiętają-Zaśmiał się cicho
Przed  nimi stał młody chłopak o kasztanowych włosach i bladej skórze. W oczach chłopaka było widać wyraźną niechęć do starych znajomych-A więc słucham, po co zadaliście sobie trud by mnie szukać?. Chyba nie powiecie, że się stęskniliście
-Wyrocznia się przebudziła-Stwierdził Adrian
Michael uniósł do góry brew-Naprawdę? Trochę jej to długo zajęło, nie sądzisz?- Zapytał z kpiną w głosie-No załóżmy, że mnie zaskoczyliście i co teraz?- Zapytał ciekawy rozwoju akcji
-Przyszliśmy cię prosić o pomoc w odnalezieniu jej-Przypomniała o swojej obecności Iza
Chłopak o brązowych włosach popatrzył na nią z niedowierzaniem-Żartujecie? Prędzej Lei ugasi mój płomień niż wam pomogę
-Złożyłeś przysięgę-Ponownie odezwała się kobieta-Czy dla potężnego maga ognia przysięga nic nie znaczy? Pamiętasz jaki byłeś zadowolony gdy zostałeś mianowany szóstym filarem?
-Milcz!- Krzyknął-Na Amira i siostrę jego Hanifę nie pomogę wam zrozumcie to w końcu. Nawet nie próbujcie mnie przekonać-Odwrócił się plecami do swoich towarzyszy i powolnym krokiem zaczął się oddalać. Jednak długo nie dane było mu iść ponieważ już  po chwili leżał na ziemi przyciskany nogą przez Adriana-Co ty do cholery robisz!?
-Używam jedynego argumentu jaki na ciebie działa-Adrian podniósł Verbrande za szyje i przycisnął do ściany w zaułku-Teraz się zgadzasz?
Michael wybuchł szaleńczym śmiechem-Ty idioto, pokarze ci dlaczego zostałem mianowany szóstym filarem-W oczach chłopaka pojawiły się wesoło skaczące płomienie. Jego strój diametralnie się zmienił
Adrian puścił chłopaka łapiąc się za poparzoną rękę-Cholera, zapomniałem
-To twoje zapomnienie będzie cię słono kosztować-W oczach Antoniego było widać teraz już tylko czyste szaleństwo popierane płomieniami. Wszystko wokół maga zaczęło się topić udowadniając tym jaką potęgą włada ogień-Żegnaj wilczku-Verbrande wystawił dłoń w której formowała się mała płomienista kuleczka w kierunku Adriana
Mężczyzna próbował się ruszyć, ale nie mógł jego buty stopiły się razem z powierzchnią
-Nienawidzę jak ktoś o mnie zapomina-Odezwała się lekko zdenerwowanym głosem kobieta
Michael spojrzał w stronę Izy i rozszerzył oczy ze zdziwienia.Przed jego oczyma stała zgrabna kobieta ubrana w różowe kimono w kwiaty, za kobietą rozciągało się dokładnie osiem lisich ogonów, zaś głowę dziewczyny zdobiła para uszu.Twarz kobiety była zasłonięta wachlarzem
-A teraz pokarzę ci jaka jest różnica pomiędzy pierwszym a szóstym filarem-Kobieta zamachnęła się wachlarzem w wywołując tym potężny podmuch, który w mgnieniu oka ugasił płomienie maga- Teraz skoro zdałeś sobie sprawę z kim masz do czynienia, pokarzę ci co grozi za krzywoprzysięstwo!-Uniosła się kobieta powoli zbliżając się do Michaela w którego oczach nie było już płomieni a przerażenie.Izabela stała naprzeciwko niego patrząc mu w oczy-Dam ci szansę,pomożesz nam i dotrzymasz przysięgi, albo spłoniesz tu i teraz żegnając się z tym światem-Powiedziała z pełną powagą w głosie-Zgadzasz się?
-Tak-Odpowiedział szybko zdając sobie sprawę w jakiej znajduje się sytuacji-Zacznę szukać i gdy tylko coś znajdę powiadomię was o tym-Zapewnił mag otrzepując ubranie, które powróciło do swojej pierwotnej formy-Miło znów było zobaczyć Lisiego demona-Powiedział sarkastycznie po czym zniknął w płomieniach
Iza podeszła do Adriana stojącego niedaleko bez butów-Biedne buty-Stwierdziła kobieta przybierając ludzką formę
-Facet mi prawie nogi stopił, a ty się  o buty martwisz, dzięki
-A więc jest nas trzech, ty , ja i Michael-Powiedział kobieta z dziwną czułością w głosie
-Wracają wspomnienia kiedy cała nasza czternastka była zjednoczona, prawda?
Iza pokiwała twierdząco głową kierując się do wyjścia z teraz już kompletnie zdewastowanego zaułku
***
Na dachu stała kobieta, która była świadkiem zdarzenie, które miało miejsce przed chwilą tam na dole. Podparła ręce na bokach-Muszę powiadomić Valentina, że odnalazłam Lisa. Pewnie dostanę nagrodę, a może nawet mnie ugryzie!- Pisnęła rozmarzona kobieta przygryzając wargę-Mam szczęście, tylko kim jest ten drugi-Zmarszczyła brwi przyglądając się chłopakowi idącemu bez butów
***
-Kiedy skończysz-Zapytała lekko zniecierpliwiona kobieta
-Wioletto, sama zgodziłaś się pozować więc musisz jeszcze trochę wytrzymać-Powiedział mężczyzna siedzący przed płótnem ze skupieniem widocznym na twarzy
-Jak ci idzie Celestynie?- Zapytał chłopak zbliżający się do nich
-Już prawię skończyłem Tymonie, usiądź i poczekaj chwile by zabrać swą lubą-Malarz spojrzał na swoją modelkę-Wioletto czy mam także namalować rumieńce które właśnie wstąpiły na twoją twarz?- zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy
-Co?!-Zdziwiła się kobieta-Ależ skąd nawet tak nie żartuj przyjacielu
-A szkoda wyglądasz z nimi tak uroczo-Zapewnił Tymon
-Tymonie!- Krzyknęła- Onieśmielasz mnie-Wydukała cicho
-Gotowe- Obwieścił Celestyn-Portret godny niejednej bogini
***
Znów zaczęli się jednoczyć?- Zapytał zdziwiony mężczyzna-I to za sprawą lisa?
-Tak panie, za sprawą lisa. Widziałam jej walkę w magiem-Zapewniła kobieta
-Ciekawe, ciekawe-Mężczyzna wstał oddalając się od półnagich kobiet znajdujących się przy jego tronie-Dziękuję ci Dominiko za tę jakże cenną informację-Mężczyzna nachylił się i ucałował kobietę w policzek
----------------

6 komentarzy:

  1. Autorze kochany dziękuję za rozdział :*
    Budzisz nieprzerwanie moją ciekawość.Teraz będę się zastanawiała kim są dla siebie Tymon i Wioletta
    Nie wiem czemu,ale polubiłam Michaela Antoniego Verbrande
    Weny życzę <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest i mój ulubiony fragment! <33 :). Co raz bardziej Twoja pisanina wciąga :D. Wspaniale Autorze . I własnie.. Tak samo jak kogoś z góry ciekawi mnie kim są dla siebie Tymon i Wioletta :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też lubię Michaela ^^
    A co do tej dwójki, czas pokarze kim dla siebie są

    OdpowiedzUsuń
  4. super opowiadanie wciąga.
    pozdrawiam lola
    celebr.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. No...Autorze ile mamy czekać na następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny blog :))
    Czekam na nexta :))
    PS:
    Zapraszam na bloga :http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń