Piękna Idea
Piękny ogród zakwitający setkami kwiatów. Właśnie w tym
ogrodzie na ławce pod płaczącą wierzbą siedziała ubrana w białą suknie, piękna
kobieta trzymająca dłoń w dłoniach chłopaka klęczącego przed nią. Na bladej
twarzy kobiety pojawiły się rumieńce i lekki uśmiech
-Mogę cię zapewnić, że
te wszystkie kwiaty-Wskazał ręką na ogród-Kwitną wyłącznie dla ciebie-Ucałował jej dłoń
-Przestań-zaśmiała
się, głaszcząc drugą ręką chłopaka po włosach które zdawały się zlewać z
niebem-Tak rzadko ostatnio spędzamy razem
czas-Pożaliła się
-Wiem i bardzo cię za
to przepraszam, ale wiesz, że wyrocznia się odrodziła i wszyscy są w
mobilizacji. Obiecuje, że jak to się skończy to będzie jak kiedyś moja droga-Posłał
jej ciepły uśmiech
-Oh Tymonie oby to
wszystko szybko się zakończyło-Westchnęła i uniosła głowę w stronę bezchmurnego nieba
Chłopak obserwował każdy ruch swojej towarzyszki czułym
wzrokiem-Chyba powinniśmy już wracać do środka
-Nie, jeszcze tylko
chwileczkę-Poprosiła kobieta
-Dobrze mój fiołku-Chłopak
uśmiechnął się lekko i ponownie ucałował dłoń kobiety
***
Pokój gdzie okna były starannie zasłonięte uniemożliwiając
wdarcie się choćby jednego promyk słońca, wnętrze pomieszczenia zdawało się żyć
nieprzerwaną żałobą, jedyne światło padało od świec palących się na stole przy
którym było ustawione osiem krzeseł. Uwagę
mogło przykuć osiem obrazów wiszących na ścianach, obrazy przedstawiały
samych eleganckich ludzi. Na pięciu ramach widniała czarna opaska. Drzwi
otworzyły się a po pokoju żwawym krokiem wszedł platynowo włosy chłopak w
białym garniturze z czarną przepaską na ramieniu. Chłopak trzymał w ręku teczkę
-Spóźniłeś się-Zauważył
mężczyzna podnosząc wzrok znad talerza
-Przepraszam, ale
chciałem mieć to za sobą-Uniósł teczkę do góry, zasiadając na miejscu
należącym do niego od wielu lat
-Natanielu bądź co
bądź nie wypadało by się spóźnić na obiad, czekaliśmy na ciebie-Powiedziała
kobieta zajmująca miejsce mniej więcej w połowie stołu
-Wybacz mi Grace nie
sądziłem, że zajmie mi to tyle czasu
-Ehh skończcie i
zjedzmy wreszcie ten obiad by każdy mógł wrócić do swoich obowiązków-
Powiedział mężczyzna siedzący na końcu stołu-Smacznego- powiedział od niechcenia, było widać, że miał zupełnie
zepsuty humor
Jego towarzysze popatrzyli po sobie wzrokiem pełnym obaw-Smacznego- odpowiedzieli po chwili
***
Siedział w szkolnej ławce ciągle myśląc o tym jak Adrian
wczoraj do niego wparował bez pytania po czym wyszedł nie zamieniając z nim ani
jednego słowa. Chłopak uznał to za bardzo dziwne, ale czekał aż Adrian to
wszystko wyjaśni. Dawał mu czas do wieczoru jeżeli się nie usprawiedliwi sam
będzie musiał to wyjaśnić. W szkole stał się prawdziwą sensacją, ze swoimi
srebrnymi włosami i różnokolorowymi oczami robił furorę wśród dziewczyn nie
tylko ze swojej klasy, ale z całej szkoły. Niestety kolor włosów który mu tak
pasuje będzie musiał być zmieniony z nakazu dyrektora. Dlatego zaraz po szkole
miał umówiona wizytę u fryzjera który miał przefarbować mu włosy na bardziej
normalny kolor. Lekcje się skończyły w mgnieniu oka teraz Alan czekał przed
budynkiem szkoły na swojego brata który miał go podwieźć. Upragniony samochód
nadjechał po klasycznym przywitaniu zapadła cisza która trwała nawet gdy Alan
już wysiadał z samochodu
-Dzień dobry-Przywitał
się wchodząc do salonu
-O! hej Alan
-Iza? Ty tu pracujesz?-
Zapytał zdziwiony chłopak
-Tak jakoś wyszło. A
ciebie co tu sprowadza?
Chłopak wskazał na włosy-Dyrektor
kazał przefarbować lub zgolić, więc przyszedłem wybrać jakiś normalny kolor
To wybierz sobie
któryś z tych-Dziewczyna podała chłopakowi gazetę
Chłopak przewracał strony gazet skupionym wzrokiem
obserwując każde zdjęcie-Dobra chyba
wybrałem-Stwierdził po dłuższej chwili
-Tak? Jaki kolor?-
Zapytała z ciekawością w głosie rudowłosa kobieta
-Jasny blond z jasnymi
refleksami
-Myślisz, że będzie ci
pasował?
-Nie wiem-Uśmiechnął
się siadając na fotelu-Zaryzykuję
Alan siedział przed lustrem dokładnie obserwując swojej
włosy które teraz prezentowały się w zupełnie innym kolorze. Chłopak przyglądał
się ze skupioną miną co chwila marszcząc brwi. Dziewczyna stojąca nad nim
robiła to samo obserwując efekt swojej pracy
-I co myślisz?- Zapytała
niepewnie kobieta
-Jest dobrze, ale będę
musiał się przyzwyczaić
-Ulżyło mi-Uśmiechnęła
się po czym spojrzała w okno-Idź już
widzę, że Adrian na ciebie czeka w samochodzie
Alan spojrzał przez okno i faktycznie w pojeździe zobaczył
zniecierpliwionego Adriana-Co on się tak
piekli-Westchnął chłopak kręcąc głowa z dezaprobatą-Cześć- Rzucił wychodząc ze salonu
Siedział już w domu dokładnie obserwując białą kartkę
papieru, przed oczami miał piękny ogród, ale jakoś nie umiał oddać jego piękna,
pierwszy raz nie wiedział jak coś narysować .Spojrzał na zegarek była już
dziewiętnasta, chłopak zmarszczył brwi jak miał to w zwyczaju robić
przypominając sobie swoją obietnice kończąc zajęcia. Wyszedł z pokoju kierując
się wprost do Adriana. Wszedł do pokoju chłopaka tak samo jak ten zrobił to
wczoraj. Pomieszczenie było puste Alan westchnął zrezygnowany i wyszedł z pomieszczenia
***
-Szukaliśmy już
wszędzie!- Wściekły mężczyzna uderzył pięścią w ścianę
-Wiedziałam, że to nie
będzie proste odnaleźć tego szczura- Pożaliła się dziewczyna
-Przeszukaliśmy całe
miasto i go nie znaleźliśmy! Cały wieczór poszedł się…
-Słyszałem, że mnie
szukacie, ale do końca nie wierzyłem-Powiedział trzeci głos
-Michael Antoni Verbrande-Powiedzieli niemal jednocześnie
-Miło, że starzy
przyjaciele jeszcze pamiętają-Zaśmiał się cicho
Przed nimi stał młody
chłopak o kasztanowych włosach i bladej skórze. W oczach chłopaka było widać
wyraźną niechęć do starych znajomych-A
więc słucham, po co zadaliście sobie trud by mnie szukać?. Chyba nie powiecie, że
się stęskniliście
-Wyrocznia się
przebudziła-Stwierdził Adrian
Michael uniósł do góry brew-Naprawdę? Trochę jej to długo zajęło, nie sądzisz?- Zapytał z kpiną
w głosie-No załóżmy, że mnie
zaskoczyliście i co teraz?- Zapytał ciekawy rozwoju akcji
-Przyszliśmy cię
prosić o pomoc w odnalezieniu jej-Przypomniała o swojej obecności Iza
Chłopak o brązowych włosach popatrzył na nią z
niedowierzaniem-Żartujecie? Prędzej Lei
ugasi mój płomień niż wam pomogę
-Złożyłeś przysięgę-Ponownie
odezwała się kobieta-Czy dla potężnego
maga ognia przysięga nic nie znaczy? Pamiętasz jaki byłeś zadowolony gdy
zostałeś mianowany szóstym filarem?
-Milcz!- Krzyknął-Na Amira i siostrę jego Hanifę nie pomogę
wam zrozumcie to w końcu. Nawet nie próbujcie mnie przekonać-Odwrócił się
plecami do swoich towarzyszy i powolnym krokiem zaczął się oddalać. Jednak
długo nie dane było mu iść ponieważ już
po chwili leżał na ziemi przyciskany nogą przez Adriana-Co ty do cholery robisz!?
-Używam jedynego
argumentu jaki na ciebie działa-Adrian podniósł Verbrande za szyje i
przycisnął do ściany w zaułku-Teraz się
zgadzasz?
Michael wybuchł szaleńczym śmiechem-Ty idioto, pokarze ci dlaczego zostałem mianowany szóstym filarem-W
oczach chłopaka pojawiły się wesoło skaczące płomienie. Jego strój diametralnie
się zmienił
Adrian puścił chłopaka łapiąc się za poparzoną rękę-Cholera, zapomniałem
-To twoje zapomnienie
będzie cię słono kosztować-W oczach Antoniego było widać teraz już tylko
czyste szaleństwo popierane płomieniami. Wszystko wokół maga zaczęło się topić
udowadniając tym jaką potęgą włada ogień-Żegnaj
wilczku-Verbrande
wystawił dłoń w której formowała się mała płomienista kuleczka w kierunku
Adriana
Mężczyzna
próbował się ruszyć, ale nie mógł jego buty stopiły się razem z powierzchnią
-Nienawidzę jak ktoś o mnie zapomina-Odezwała się lekko
zdenerwowanym głosem kobieta
Michael
spojrzał w stronę Izy i rozszerzył oczy ze zdziwienia.Przed jego oczyma stała
zgrabna kobieta ubrana w różowe kimono w kwiaty, za kobietą rozciągało się
dokładnie osiem lisich ogonów, zaś głowę dziewczyny zdobiła para uszu.Twarz
kobiety była zasłonięta wachlarzem
-A teraz pokarzę ci jaka jest różnica
pomiędzy pierwszym a szóstym filarem-Kobieta zamachnęła się wachlarzem w
wywołując tym potężny podmuch, który w mgnieniu oka ugasił płomienie maga- Teraz skoro zdałeś sobie sprawę z kim masz
do czynienia, pokarzę ci co grozi za krzywoprzysięstwo!-Uniosła się kobieta
powoli zbliżając się do Michaela w którego oczach nie było już płomieni a
przerażenie.Izabela stała naprzeciwko niego patrząc mu w oczy-Dam ci szansę,pomożesz nam i dotrzymasz
przysięgi, albo spłoniesz tu i teraz żegnając się z tym światem-Powiedziała
z pełną powagą w głosie-Zgadzasz się?
-Tak-Odpowiedział szybko zdając sobie sprawę w
jakiej znajduje się sytuacji-Zacznę
szukać i gdy tylko coś znajdę powiadomię was o tym-Zapewnił mag otrzepując
ubranie, które powróciło do swojej pierwotnej formy-Miło znów było zobaczyć Lisiego demona-Powiedział sarkastycznie po
czym zniknął w płomieniach
Iza
podeszła do Adriana stojącego niedaleko bez butów-Biedne buty-Stwierdziła kobieta przybierając ludzką formę
-Facet mi prawie nogi
stopił, a ty się o buty martwisz, dzięki
-A więc jest nas
trzech, ty , ja i Michael-Powiedział kobieta z dziwną czułością w głosie
-Wracają wspomnienia
kiedy cała nasza czternastka była zjednoczona, prawda?
Iza pokiwała twierdząco głową kierując się do wyjścia z
teraz już kompletnie zdewastowanego zaułku
***
Na dachu stała kobieta, która była świadkiem zdarzenie, które
miało miejsce przed chwilą tam na dole. Podparła ręce na bokach-Muszę powiadomić Valentina, że odnalazłam
Lisa. Pewnie dostanę nagrodę, a może nawet mnie ugryzie!- Pisnęła
rozmarzona kobieta przygryzając wargę-Mam
szczęście, tylko kim jest ten drugi-Zmarszczyła brwi przyglądając się
chłopakowi idącemu bez butów
***
-Kiedy skończysz-Zapytała
lekko zniecierpliwiona kobieta
-Wioletto, sama
zgodziłaś się pozować więc musisz jeszcze trochę wytrzymać-Powiedział mężczyzna
siedzący przed płótnem ze skupieniem widocznym na twarzy
-Jak ci idzie
Celestynie?- Zapytał chłopak zbliżający się do nich
-Już prawię skończyłem
Tymonie, usiądź i poczekaj chwile by zabrać swą lubą-Malarz spojrzał na
swoją modelkę-Wioletto czy mam także
namalować rumieńce które właśnie wstąpiły na twoją twarz?- zapytał z
szerokim uśmiechem na twarzy
-Co?!-Zdziwiła się
kobieta-Ależ skąd nawet tak nie żartuj
przyjacielu
-A szkoda wyglądasz z
nimi tak uroczo-Zapewnił Tymon
-Tymonie!- Krzyknęła-
Onieśmielasz mnie-Wydukała cicho
-Gotowe- Obwieścił
Celestyn-Portret godny niejednej bogini
***
Znów zaczęli się
jednoczyć?- Zapytał zdziwiony mężczyzna-I
to za sprawą lisa?
-Tak panie, za sprawą
lisa. Widziałam jej walkę w magiem-Zapewniła kobieta
-Ciekawe, ciekawe-Mężczyzna
wstał oddalając się od półnagich kobiet znajdujących się przy jego tronie-Dziękuję ci Dominiko za tę jakże cenną
informację-Mężczyzna nachylił się i ucałował kobietę w policzek
----------------
Autorze kochany dziękuję za rozdział :*
OdpowiedzUsuńBudzisz nieprzerwanie moją ciekawość.Teraz będę się zastanawiała kim są dla siebie Tymon i Wioletta
Nie wiem czemu,ale polubiłam Michaela Antoniego Verbrande
Weny życzę <333
Jest i mój ulubiony fragment! <33 :). Co raz bardziej Twoja pisanina wciąga :D. Wspaniale Autorze . I własnie.. Tak samo jak kogoś z góry ciekawi mnie kim są dla siebie Tymon i Wioletta :).
OdpowiedzUsuńJa też lubię Michaela ^^
OdpowiedzUsuńA co do tej dwójki, czas pokarze kim dla siebie są
super opowiadanie wciąga.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam lola
celebr.blog.pl
No...Autorze ile mamy czekać na następny rozdział?
OdpowiedzUsuńFajny blog :))
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :))
PS:
Zapraszam na bloga :http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/