poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Dusza Wyroczni-IX-"Przestań!"

"Przestań!"

Patrzyli na niego, a na ich twarzach dobrze widoczne było przerażenie… Dlaczego? A to dlatego, że mieli przed sobą boga… Jedną z istot które już dawno nie były przez nikogo widziane. Niektórzy nawet myśleli, iż wymarli, przepadli czy kto wie co się jeszcze z nimi stało. Znikli po prostu z dnia na dzień… Jednak teraz te wszystkie teorie mają swój koniec. Zebrane na polanie filary doskonale pamiętały kim jest ten złotowłosy chłopak, który stoi przed nimi. Pamiętali jego głos, który nawet teraz rozbrzmiewał w ich uszach, czy się go bali? Owszem… Od zawsze, gdy bogowie byli na ziemi świadczyło to o nieszczęściu… Przy bogach istoty, które nie są jednymi z nich, czują się po prostu gorsze. Oni nie muszą nic mówić, robić… Mają oni wokół siebie po prostu taką jakby aurę, która robi to za nich.
Tylko jedna osoba nie wiedziała kim jest ta istota. Chłopak patrzył po zdenerwowanych twarzach osób, które były tu wcześniej. Sam nie wiedział czemu, ale w sercu odczuwał niepokój… Sam nie wiedział czemu, ale chciał uciekać jak najdalej… Jednak wiedział, iż to jest dopiero początek… Początek czegoś naprawdę strasznego… Jednak zależy dla kogo…
Bóg rozejrzał się po zgromadzonych a swój wzrok zatrzymał na Alanie. Nadal milczał, a jego wyraz twarzy był nieodgadniony, nikt z zebranych na polanie nie wiedział czego on może chcieć, nie wiedzieli dlaczego pojawił się dopiero teraz… Mogli jedynie podejrzewać i to właśnie robił Valentine, podejrzewał… Miał swoją teorie, że to właśnie ten chłopak , którego porwał jest wyrocznią… Jednak według Corneli wyrocznia stoi obok niej. Jednak jedno jest pewne, wyrocznia jest na tej polanie
Zauważył to gdzie patrzy Cyrus, widział, że patrzy on na chłopaka, którego zapewne widzi pierwszy raz… To było kolejną wskazówką, ktoś pokroju Cyrusa, Nikolasa czy Seunga, na pewno nie spojrzałby na człowieka… Na pewno nie zawracałby sobie nim głowy. Oczywiście, gdyby człowiek był kimś ważnym, kapłanem, królem… Wyrocznią
Czas mijał, a nikt nawet nie ośmielił się odezwać, Cyrus dla odmiany rozglądał się teraz dookoła siebie. Zupełnie tak jakby podziwiał otaczający go świat, ale w sumie czemu się dziwić, prawda? Nie było go na ziemi od kilkuset lat jak i nie tysięcy lat.
-Nic się nie zmieniliście-Powiedział spokojnie- Wtedy, gdy widzieliśmy się ostatnim razem także się kłóciliście o coś błahego…
-To nie było nic błahego!- Krzyknęła Iza-Śmierć wyroczni była dla ciebie błahostką!?-Zapytała, a jej oczy zaczęły szklić się od łez
-Oczywiście, że nie-Powiedział z obojętnym wyrazem twarzy-To był dla nas naprawdę wielki cios
-Kłamiesz!- Teraz odezwał się Valentine- Dla was była ona nic nieznaczącym ludzkim życiem!
-Nie podoba mi się wasz ton… Chyba zapomnieliście z kim macie tak naprawdę do czynienia
Można było odczuć, że nie podobało mu się to w jakim kierunku zmierza ta rozmowa… Szczerze powiedziawszy mógł przypuszczać, iż filary będą mu wypominać to jak zachowali się bogowie… Denerwowało go to… I to nawet za bardzo
Cornelia cały czas milczała, najprawdopodobniej nawet nie wierzyła w to co się dzieje… Cyrus… Przed nią stał boski piorun. Bała się o swoją przyszłość, ponieważ teraz może być rozliczona ze swojej przeszłości.
-Podobno jest tu wyrocznia-Powiedział ignorując zupełnie oskarżenia- Chce z nią porozmawiać… -Powiedział odwracając się w stronę czarownicy i kobiety, która rzekomo jest wyrocznią
Teraz trzeci filar już dobrze wiedział, że ma kłopoty…  Osoba stojąca obok niej to nic innego jak zwykła iluzja stworzona dzięki specjalnemu zaklęciu… Nie wiedziała co ma zrobić, miała tu przyjść zabić filary, a nie walczyć z bogiem.
-To ona?- Odezwał się ponownie Cyrus
-Według Corneli tak…- Odezwał się Adrian
Złotowłosy podszedł do fałszywej wyroczni, a ta natychmiast rozpłynęła się w powietrzu. Cyrus nie wyglądała kogoś kto był tym bardzo zaskoczony, od początku wiedział, że to było zwykłe zaklęcie, które nie wytrzyma jego obecności… Jednak wyraźnie czuje tutaj obecność osoby o której było w ostatnim czasie naprawdę głośno
-Oszukałaś mnie wiedźmo?- Zapytał mrużąc oczy
-N-nie ciebie chciałam oszukać, tylko ich!- Powiedziała szybko
To właśnie była ta cała boska aura… Cornelia, która praktycznie niczego się nie bała. Teraz drżała ze strachu, oczywiście to uczcie wywołał na niej Cyrus i to celowo. Chciał by się bała, by się przed nim korzyła… Już dawno takiego czegoś nie widział, a to była doskonała okazja by sobie przypomnieć.
Wszyscy zebrani na polanie patrzyli na zaistniała sytuacje. Wszystkim było przykro z tego powodu. Chcieli ją uratować, rzucić się na boga, ponieważ bądź co bądź przeżyli z Cornelią parę wspaniałych chwil. Jako filary traktowali się jak rodzina… Wszystko się jednak skończyło, gdy wyrocznia umarła
-Kłamiesz-Powiedział zirytowany
-Nie! Naprawdę nie o ciebie mi chodziło. Nawet nie wiedziała, że się pojawisz!- Powiedziała próbując się tym jakoś obronić- Poza tym to wszystko to pomysł Michaela
Cyrus nie wyglądał na przekonanego słowami kobiety… Raczej prawie wszyscy już wiedzieli co chciał zrobić. Jako boska istota nie czuje się zobowiązana do tego by dbać o śmiertelników… Nawet jeżeli ich proces starzenia się jest niemal zatrzymany. On tego nie musi robić i zapewniam, że nie będzie… Jednak tak nie było zawsze… Kiedyś bogowie byli naprawdę miłosierni i troszczyli się o istoty „gorsze” Nie zachowywali się jak znienawidzeni przez wszystkich bogowie śmierci… Dokładnie tak, ten styl bytu reprezentują sobą patroni najstraszniejszej dzieciny. Wszyscy sobie powinni zadać pytanie „Co się stało?” Powinni, ale najpewniej tego nie robią. Ten świat został już tak stworzony, że pamięta się tylko te złe uczynki bogów, a o tych dobrych bardzo szybko się zapomina… To oczywiście nie złości mieszkańców akropolu, przywykli. Denerwuje ich natomiast to, że ludzie i inne istoty po prostu o nich zapomnieli, przestali szanować, czcić z dnia na dzień… Dlaczego? Niewiadomo, dzisiaj w dwudziestym pierwszym wieku o bogach się zapomniało.
-Nie obchodzi mnie kto to wszystko wymyślił… Ukarze ciebie, ponieważ to ty przedstawiłaś fałszywą wyrocznie-Powiedział oschle
Nie trwało to nawet minuty, kiedy Cyrus pojawił się przy Corneli, następnie łapiąc ją na szyje i brutalnie rzucając w bok na tyle daleko by trafiła w pobliski głaz… Na tyle mocno by przebiła go swoim ciałem… Kiedy bóg nią rzucił wyglądała dosłownie jakby warzyła mniej od kartki papieru, zrobił to z taką lekkością, wydawało się, że mógł rzucić o wiele, wiele dalej. Jednak to nie był koniec, ponieważ Cyrus już za chwile ponownie trzymał kobietę za szyi, przy okazji dusząc ją…
-Dość tego!- Krzyknęła Izabela- Mam gdzieś to co się stanie. Ja nie mogę patrzeć na to wszystko-Powiedziała za chwile przemieniając się w lisiego demona
-Czekaj!- Adrian próbował zatrzymać Izabele, ale niestety było już za późno. We wściekłym szale zaczęła szarżować na boga
-Na co patrzysz!?-Warknął Valentine- Musimy jej pomóc, przecież sama nie będzie miała najmniejszych szans
I również pozostałą dwójka filarów ruszyła by zaatakować boski piorun. Wiedzieli, że nie mają najmniejszych szans, ale mino to zaatakowali go, nie mogliby sobie tego wybaczyć, musieli chociaż spróbować.
Podczas, gdy filary atakowały Cyrusa. Cornelia powoli odchodziła z tego świata, ale uśmiechała się. Teraz wiedziała, popełniła błąd i z całego serca go żałowała, jej śmierć była już pewna, więc już zaczęła się z nią godzić. Dopiero teraz przypomniała sobie słowa wyroczni „Na każdego z nas kiedyś przyjdzie pora… Jestem pewna, że spotkamy się jeszcze kilka razy”
Ataki Izabeli, Valentaina i Adriana były coraz bardziej zdesperowane, atakowali dosłownie jeden po drugim, ale bóg nawet nie drgnął z miejsca. Wyglądał jakby nie zauważał, że ktoś w ogóle go atakuje…
Alan  za to patrzył na całą zaistniałą sytuacje z niedowierzaniem… Fakt, uwierzył w cały ukryty świat i te inne rzeczy i nie trudno mu się dziwić. Nawet jeżeli tego nie pokazywał to jednak był w szoku… To wszystko jest dla niego takie nowe… A poza tym zwykły człowiek nie jest przygotowany do oglądania morderstwa…
Nie wiedział co nim kierowało, ale po prostu musiał to zrobić… On także by sobie nie wybaczył
-Przestań!- Krzyknął

To właśnie jedno słowo wystarczyło by Cyrus spojrzał na tego chłopaka ze zdziwienie, już kiedyś słyszał coś podobnego… Wiedział teraz dokładnie kim jest ten chłopak... 
----------------
Uch! Jednak zdążyłem opublikować rozdział przed północą ^^
Proszę o komentarze, bo one naprawdę mobilizują mnie do pisania
Możecie mnie nawet zbesztać, byle by był po Was jakiś ślad.

1 komentarz:

  1. Nie sądziłam, że zdążysz jeszcze wstawić przed północą.. A jednak ^^. :)/ Lils

    OdpowiedzUsuń